- Najbardziej zakręcony naród na punkcie kolei.
Powiedzieć, że koleje szwajcarskie są punktualne, to banał. Są tak punktualne, jak słynne szwajcarskie zegarki. Na świecie gonią się chyba tylko z Japonią. Dotyczy to nie tylko pociągów dalekobieżnych, ale też regionalnych i międzynarodowych – a zważywszy, że Szwajcaria sąsiaduje z Włochami, to nie jest to proste. Podstawowe pytanie, które zadaje sobie nowoprzybylec lub tylko chwilowoprzejezdny przez Szwajcarię, brzmi: „zdążę?” . Bo połączenia między kolejnymi przesiadkami mają zazwyczaj tylko kilkuminutowe przerwy, a każdy logiczny człowiek zakłada, że przecież pociąg ZAWSZE się spóźnia. I tu się ujawnia typowa szwajcarska precyzja: rozkład lokalnych i dalekobieżnych jest tak ze sobą skorelowany, żeby zawsze zdążyć. Co nie zmienia faktu, że jednak Szwajcarzy sami w swoją perfekcyjność wątpią i właśnie planują wprowadzenie zwrotu opłat dla pasażerów za spóźnienia sięgające powyżej godziny.
2. Najgęstsza sieć kolejowa w Europie
To oczywista oczywistość punktu powyżej, nie da się mieć idealnych połączeń kolejowych, bez odpowiednio rozbudowanej sieci. Co ciekawe, jeszcze 150 lat temu Szwajcaria miała….najmniej rozbudowaną sieć kolejową w Europie. Wręcz biała plama na kolejowej mapie: Niemcy, Austria, Włochy – hulaj dusza po stolicach i kurortach, a w Szwajcarii jedna wielka dziura z małym, 30 km przecinkiem między Zurychem a Baden. Wyobrażacie sobie? JEDNA linia kolejowa, śmiech na sali. Cały swój kolejowy rozwój Helweci zawdzięczają jednemu człowiekowi, Alfredowi Escherowi. Nawet ministrem transportu nie był, tylko miał dziką myśl doprowadzić do industrializacji i bogactwa kraju. Jak już zaczął, to tak się rozpędził, że porozrzucał te linie kolejowe na prawo i na lewo, a często też w górę i w dół. Tak przy okazji budowy gęstej sieci dróg żelaznych założył też Politechnikę w Zurychu (istniejącą do dziś, pierwszą techniczną uczelnię wyższą w Szwajcarii), pierwszy bank Credit Suisse oraz pierwsze towarzystwo ubezpieczeniowe, SwissLife. To dzięki niemu Szwajcaria kojarzy nam się dziś z tym, z czym się kojarzy: kolej+banki+ubezpieczenia. Można? Można. Tylko trzeba być szaleńcem z dyplomem inżyniera
3. Najdłuższy tunel na świecie
Jak już mieć szalone wizje, to na całego. Escher zrealizował jeszcze jedno swoje wielkie marzenie, a mianowicie połączył północ i południe Szwajcarii (a tym samym Europy) tunelem kolejowym pod szczytem Św. Gotarda. Swego czasu zresztą był to najdłuższy, 15 km tunel kolejowy na świecie. Oczywiście, dzisiaj taki tunel to pikuś, dlatego też Szwajcarzy zbudowali nowy i dziś ponownie mogą się pochwalić najdłuższą dziurą w ziemi na świecie. Otwarty w czerwcu tego roku nowy tunel Św. Gotarda liczy sobie 57 km, a poczytać o nim można o tu: KLIK
4. Najwięcej czasu spędzonego na podróży pociągami
Bracia Japończycy są co prawda narodem, który odbywa najwięcej podróży kolejowych rocznie, za to Szwajcarzy pokonują statystycznie najdłuższy dystans, bo 2277 km. Nie chodzi o to, żeby mieli złe autostrady bądź też drogie winiety. Tak chyba po prostu kochają swoje koleje, a patrząc na poprzednie trzy punkty powyżej nie ma się im co dziwić.
5. Najwyżej położona kolej zębatkowa w Europie
Dla odmiany od kolei, będzie o kolei. Chociaż nie w poziomie, tylko w pionie. Kolej zębatkowa na przełęcz Jungfraujoch jest nie tylko najwyżej w Europie wspinającą się kolejką (3454 m.n.p.m), ale oferuje też największą różnicę poziomów przy gramoleniu się w górę – prawie 3 km. Tego nie mają w ofercie ani Andy, ani Himalaje. Jakby ktoś nie wiedział, jak wyglądają zęby zębatki, to proszę bardzo:
6.Najwięcej czterotysięczników na świecie
Ktoś mógłby się zapytać: a po jakiego grzyba wjeżdżać na te góry kolejkami? Ano chociażby po to, żeby sobie pooglądać panoramę największej ilości czterotysięcznych szczytów. Nie ma co gadać, tylko podziwiać:
7. Najwięcej na świecie pochłanianej czekolady
Jak można łatwo obrazić Szwajcara? Powiedzieć, że najlepsze czekolada na świecie to ta belgijska…. Szwajcaria słynie oczywiście z czekolady, i to nie tylko tej od komercyjnych fioletowych krów (KLIK), ale przede wszystkim tej ręcznie wyrabianej zgodnie z kilkusetletnią tradycją. A jak się ma takie niebo w gębie jak Toblerone (KLIK), Cailler czy Lindt, to nie dziwne, że pochłania się jej prawie 9 kg rocznie – co stawia Szwajcarów w światowej czołówce pospolitych zjadaczy czarnego złota. I jeszcze pytanie za 100 punktów: kto wymyślił czekoladę mleczną w tabliczce? No kto? (KLIK).
8. Najdłuższa średnia wieku w Europie
Nie wiem, jak to się ma do ilości zjadanej czekolady, ale Szwajcarzy to najdłużej żyjący w Europie naród. To pewnie dlatego ma też największą (moim zdaniem) ilość dziarskich babć i dziadków na kilometr kwadratowy (KLIK)
9. Najmniejsze muzeum na świecie
Jest otwarte 24 godziny na dobę i ma tylko jeden eksponat. Żeby go obejrzeć, wystarczy spojrzeć przez szybę. To tak dla znudzonych narciarskimi akrobacjami w St. Moritz
10. Najszczęśliwszy naród na świecie
Podobno potwierdzają to jakieś statystyki, albo raporty, ale nie chciało mi się szukać, jakie. Coś w tym jednak musi być, zważywszy, że na poziom zadowolenia wpływają takie czynniki jak: środowisko naturalne (a że Alpy są ładne to nikt nie zaprzeczy. I w ogóle tak sielsko i czysto dookoła); poziom życia (z własnego doświadczenia mogę potwierdzić, że da się żyć. Całkiem poziomo); poziom opieki zdrowotnej (patriotycznie powiem, że jest taki sam, jak w Polsce. Dobra, ściemniam, jest o wiele lepszy, tylko taki nietaniutki); warunki do wychowywania dzieci (ja nie narzekam, można się przekonać: KLIK); stabilizacja polityczna i gospodarcza (ogólnie rzecz biorąc to strasznie nudnoprzewidywalny kraj, chyba że się frank zbiesi: KLIK); poziom spełnienia marzeń versus oczekiwania (z racji tego, że Szwajcarzy lubią być przezornie przeciętni, nie oczekują więcej, niż mogą dostać, to i rozczarowanie mniejsze. Ogólnie wychodzi im to na dodatni poziom zadowolenia).
11. Najwięcej psychiatrów przypadających na 1 mieszkańca
To chyba z tego szczęścia…Albo z dobrych warunków pracy i płacy lekarzy. Albo z niedostępności Szwajcarów vel – jak kto woli – skromności. Podobno Szwajcarzy nie chcą nikomu przeszkadzać, stąd siadają zawsze w rogu, gdzie jeszcze nie ma nikogo, sami się pierwsi nie odezwą i przypadkiem nie oferują też pomocy, co by się nikt nie obraził, że się pierwsi odzywają (strasznie to zakręcone). A ponieważ są do cna uczciwi i regulatorowi – to przyjaciołom przecież nie będą zawracać głowy swoją sielsko-alpejską depresją. I to w dodatku za darmochę. Lepiej pogadać z człowiekiem, któremu się za to całkiem słonawo zapłaci.
12. Najbardziej demokratyczna demokracja na świecie
Gdyby mogli, zbieraliby się dwa razy w roku na wielkim placu w Zurychu albo Bernie i przez podniesienie ręki bądź tupnięcie nogą głosowali na wszystko, na co da się głosować. Ale ponieważ rzeczywistość zmusiła ich do pójścia z duchem czasu, to teraz głosują sobie w referendach, dwa razy do roku, pisemnie albo osobiście. Tak, tak, można wysłać swój głos pocztą, bo formularze dostaje się zawsze do domu na długo przed referendum. Co więcej – tematy do referendum zgłaszają zazwyczaj sami pospolicie-ludkowi Szwajcarzy. Partie polityczne oczywiście coś tam sobie gadają, jednych przekonują, a innym odradzają, ale o sprawach mniej lub bardziej ważnych Helweci decydują zawsze sami. Są przy tym tak obowiązkowi, że frekwencja rzadko spada poniżej 50%. Jednocześnie tak podzieleni w swojej jednomyślności, że wynik 55% kontra 45% jest uznawany za miażdżące zwycięstwo.
13. Najmniejsza gmina, która sama ustala sobie podatki
Z tej demokratycznej demokratyczności wynika również fakt, że o własnych podatkach Szwajcarzy też sami decydują. A najmniejsza gmina w Szwajcarii liczy sobie zaledwie 12 osób i jest malutką mieściną Corippo w górskim Ticino. Tak mi się podoba, że już kiedyś o niej pisałam(KLIK). I pewnie jeszcze kiedyś napiszę.
Jedna odpowiedź do “Best of the best. Top 13 rekordów Szwajcarii”