Jak by tu coś zepsuć….
W Szwajcarii wszystko jest idealne.
Góry są idealne, natura jest idealna, czystość jest idealna, czas jest idealny. Jest tak idealnie, że się można…. dobra, nie będę kończyć.
Niektórym już to zaczyna się nudzić, więc postanowili coś zepsuć.
Tak, tak, Szwajcarzy też czasami dostrzegają, że bycie wiecznie idealnym jest nieidealne.
Żeby się nikt nie dowiedział, zebrali się w wysokich górach Kandersteg i postanowili coś pokombinować dla żartu. A czy można zepsuć coś bardziej szwajcarskiego, niż zegarki?
No więc zaczęli majstrować przy tych zegarkach, cofać o minutę, potem o godzinę, aż zepsuli czas.
I okazało się, że zamiast godziny, cofnęli czas o ponad 100 lat. Nagle na ulicach pojawiły się panie w okazałych kapeluszach, długaśnych, falbaniastych spódnicach i z parasolkami w ręce.
Pod rękę z eleganckim dziadkiem i stylową babcią
Wszyscy jak z Belle Epoque. Panowie zamiast wełnianych czapek w paski przywdziali meloniki i cylindry. Dzieci w wełnianych podkolanówkach pomykają po śniegu lub siedzą grzecznie w staromodnych wózkach pchanych przez staromodne bony.
Coś musiało być w tych wózkach (albo w bonach), bo w tych nowoczesnych trzykółkach bachorki tak grzecznie już nie siedzą.
Wiem, bo sama mam.
Co więcej, wszyscy są zadowoleni. Z uprzejmym uśmiechem pozdrawiają przechodniów, panowie uchylając kapelusza, panie mrugając zalotnie spod rzęs.
Nie dziwią się wcale zbaraniałym turystom z tego świata, którzy co rusz przystają, żeby sobie pstryknąć fotę z dziewiętnastowiecznym dziadkiem lub babcią.
A może by tak dziewiętnastowiecznym pociągiem?
Co niektórym uda się nawet dorwać stary pociąg i zamiast terkoczącym samochodem, dojeżdżają do Kandersteg wiekową ciuchcią.
Widać, że miasto jest gotowe na ich przyjazd – już na placu dworcowym wita ich supermarket rodem z 1850 r, a w nim wszystko, czego stęskniona za pięknymi czasami dusza zapragnie: balie do prania, cynowe dzbanuszki, skórzane walizki, seksowne białe gatki do pół uda, woalki, pióra, srebrzone lusterka i domowej roboty ciasteczka.
Ciekawe, czy ceny też sprzed wieku, czy jednak „przez przypadek” tego akurat nie zepsuli i zostawili całkiem współczesne.
Czy pociąg jest na samochodzie, czy samochód na pociągu?
Po jakimś czasie się jednak Kanderstegowszczanie zorientowali, że owszem, fajnie się bawić w babcię i dziadka, ale jak się inni dowiedzą, to awantura będzie, że przy symbolu narodowym grzebali. Na wszelki wypadek więc zbudowali na drugą stronę Alp dla ściemy tunel Lotchberg z torami dla samochodów.
To znaczy – dla pociągów, ale z samochodami.
Więc jak jakiś napalony turysta zacznie opowiadać sąsiadom :
–Wiesz, byłem w Kandersteg, tam jest XIX wiek! A potem wjechaliśmy samochodem na pociąg i wróciliśmy do domu w tunelu pod górą.
– Pociągiem w tunelu, czy samochodem?
– No samochodem wjechaliśmy na pociąg. A potem pociąg jechał w tunelu.
– A samochód gdzie?
– Na pociągu.
– Taaa…oczywiście. A świstak siedzi i zawija w sreberka.
I alibi mieli zapewnione.
Kto by tam w takie bzdury wierzył. Belle Epoque, samochody na pociągu, inne takie latające stwory… do jednego worka.
A kto nie wierzy w bajki, niech sam sprawdzi. W ostatni tydzień stycznia worek z czasem rozwiązuje się znowu i La Piękna Epoka powraca do górskiego Kandersteg.
Tunel Lotschberg zostawili otwarty przez cały rok. Co by świstakom samym nudno nie było w worku osobliwości.
Ps: nawet stronę sobie internetową założyli o tej Belle Epoque. O proszę, tu: KLIK