Takie cuda? Tylko u nas!

 
Jest li taki kraj na świecie, miodem i mlekiem płynący, gdzie się dziwy i cuda dzieją. I nigdzie indziej ich nie znajdziecie. Wszystkim tym, którzy spodziewali się teraz linku do Youtube z kierowcami z Rosji lub równie uroczego rosyjskiego profilu randkowego ze zdjęciami z dywanem na ścianie lub kałaszem – uprzejmie donoszę, że się właśnie rozczarowali.
O, już.
To po takim miłym porannym rozczarowaniu będzie o Szwajcarii. Pamiętacie taki moment w życiu, kiedy na wakacjach w egzotycznym kraju powiedzieliście sobie „Noooo waaaayy!”.  Lub w wersji bardziej mickiewiczowskiej: „Że cooo ????„. Nie może być, takie rzeczy nie istnieją w przyrodzie.To teraz będzie moje nołłej po szwajcarsku. Obowiązkowo z durnym wyrazem twarzy.

  1. W porze lunchu nie wolno latać helikopterami w górach. Jest ładnie, ciepło, widoki sielskie alpejskie i nie będzie nam tu żaden obcen po naszym niebie latał i ciszę zakłócał.
  2. Cisza to cisza, jak obowiązuje, to wszystkich. Nie tylko tych w niebie, ale i na ziemi. W związkuż z powyższymż, butelek do kontenera na szkło też nie wolno wyrzucać w porze lunchu. Bo co? Bo hałasuje, a przecież cisza ma być i spokój.
  3. Tablica rejestracyjna rzecz święta. Jak już jedną masz, to trzymasz w łapach i nie wypuszczasz przez kolejne 20 lat. Z żoną można się rozwieść, samochody zmieniać jak rękawiczki, ale szczęśliwy numerek jest zawsze przy tobie. Na wieki. Jak Ci się już zechce zostać burżujem i kupić drugi samochód, to ulubioną tablicę zakładasz to tu, to tam. Jasne? Dwa samochody, jedna tablica.
  4. Podatki trzeba płacić. Albo i nie. W terminie. Albo i nie. Jak ci się nie chce, to piszesz uśmiechniętą kartkę do równie uśmiechniętego urzędnika w skarbówce, że ten tego,lato jest, gorąco, na wakacjach byłem i w ogóle impreza z kumplami taka, że 3 dni balowaliśmy, więc uprzejmie donoszę, że rozliczę się za pół roku. Bo teraz zajęty jestem.
  5. Podatki jakie są – nikt nie wie. Bo każdy kanton i inna mniejsza lub większa gmina ustala sobie podatki sama. Raz na jakiś czas próbują coś pozmieniać, w referendum się brać wspólnotowa wypowie, czy zwiększamy, czy zmniejszamy (tak, tak – sami się godzą na zwiększenie podatków. Taki kraj). Nawet jak taka mała gmina leży sobie wciśnięta w górach Ticino i liczy tylko 12 mieszkańców – też sama decyduje o swoich podatkach. A taka gmina Corippo wygląda -o tak:
  6. To chyba jedyny kraj na świecie, gdzie każden mężczyzn musi odbyć obowiązkową służbę wojskową po to, żeby NIE walczyć. I to nie byle jakiś tam weekendowy kursik obronności, ale kilkumiesięczne szkolenie po którym rok w rok trzeba się stawić z kwiatkiem w mundurze przed komisją na dodatkowy miesiąc i pokazać, że wcale nie zapomniałem ani strzelać, ani ładnie paradować. Przy okazji Szwajcaria wydaje miliony frankoli na zakup sprzętu wojskowego pozostając przy tym neutralna. Czyli nie bawimy się w żadne wojny, misje wojskowe, NATO i inne takie. Paradoks? Niekoniecznie, zważywszy że wszystkie te podchody harcerskie w kraju robione są po to, żeby ZACHOWAĆ swoją neutralność. Mamy wojsko, ale tylko po to, żeby bronić nas przed uwikłaniem w zabawę dla dużych chłopców i w razie co nie wpuścić za granicę kraju żadnych Wikingów i innych napalonych Hunów (praktyka pokazuje, że dziewczynki na świecie rzadko kiedy się bawią w wojnę, wolą pilnować, czy placki się nie przypalają).
  7. Dziura na dziurze dziurą pogania. Nie tylko w serze, bo to byłoby zbyt banalne. W asfalcie też nie, choć to pewnie pierwsze, co na myśl Polakowi przychodzi do głowy. Szwajcaria ma dziurawe góry. Wszędzie tunele, podkopy, wjazdy, rozjazdy – nie da się przejechać autostradą, żeby nie zwiedzić kilku wydrążonych w skale dziur. Ale drogi i koleje to mało. Ba! To, co widoczne gołym okiem to tylko połowa dostępnych tuneli. Tutaj dziury służą takim ciekawym celom jak schrony i kryjówki wojskowe (patrz punkt wyżej, po co w neutralnym kraju schrony), dojazdy do ukrytych w skale urządzeń technicznych, np elektrowni i … parking dla samolotów. Coś a la hangar, tyle że dach ma nie z blachy falistej, a ze skały. A o najsłynniejszej i największej dziurze świata już było, o tu: KLIK.Ticino (7)

 8. Prezenty Ci dają, jak jesteś nowym mieszańcem i to całkiem za darmochę – no cud chyba jakiś. I to niezłe prezenty, oryginalne. Nie tam zwykły breloczek do kluczy lub długopis z logo miasta. Żeby poczuć się jak James Bond dostaniesz tabletki atomowe, na wypadek, gdyby któraś z sąsiedzkich elektrowni jądrowych wybuchła, jak ty będziesz ratować świat. Niewtajemniczeni twierdzą, że to zwykły jod w kapsułkach dla ochrony tarczycy, ale ja tam w takie teorie spiskowe nie wierzę. Tabletki atomowe i już, inaczej nie może być. W końcu gdzie, jak gdzie, ale w Szwajcarii każdy może być Jamesem Bondem (KLIK).