Grudzień na przednówku, za oknem biało, więc najwyższy czas pomyśleć o prezentach dla rodziny. Dla siebie też, bo co będzie jak nam kolejną parę skarpet i majtek kupią.
Dzisiaj będzie więc post o kupczeniu.
Co powiecie na małe odkupienie win? Albo wyprzedaż grzechów? Może kilka dodatkowych lat w czyśćcu?
No niestety, na takie zakupy w Szwajcarii jest szlaban. A przynajmniej w mojej, protestanckiej części Szwajcarii. I to już od dobrych 500 lat, wszystko przez niejakiego Martina Lutra, średniowiecznego pastora. Nie mylić z Martinem Luther Kingiem (dla niezorientowanych – to też co prawda pastor, tyle że amerykański i taki bardziej dwudziestowieczny).
A więc tenże Martin Luter uznał, że sprzedawanie- w zamian za odpuszczenie grzechów – kopytek osiołka ze żłóbka Jezuska lub też małej kości czwartego palca świętego Nepomucena to marketing rodem z mikołaja Coca-Coli, a nie zachowanie godne świątobliwych średniowiecznych mnichów, nie mówiąc już o biskupach. Spisał więc listę wszystkich To-Do i Not-to-Do w kościele katolickim i 31 października 1517 r. przybił swoje słynne 95 tezy na drzwiach kościoła w Wittenberdze, co by się ludziska dowiedzieli, iż pobłądzili i muszą wrócić na drogę praworządności. Tak w skrócie można by opisać początki reformacji, największego rozłamu w historii chrześcijaństwa.
A tak na marginesie, przyznać się bez bicia, kto w listopadzie słyszał w kościele w Polsce na kazaniu, że przypada właśnie 500-lecie protestantyzmu? Czytaj dalej „O świętym Mikołaju, szwajcarskich zegarkach i wyprzedaży na odpustach. Jak się religijnie zreformowała Szwajcaria”