Moje szwajcarskie dzieci są trójjęzyczne.
Posługują się w miarę biegle i zrozumiale po polsku, włosku i po niemiecku.
W miarę biegle uwzględniając oczywiście ich wiek, bo jedno ma trochę ponad dwa lata, a drugie trzy i pół. O teorii względności z nimi nie porozmawiam, ale już o tym, co dzisiaj jadły na obiad i co nowego słychać u Misia Uszatka – jak najbardziej.
Chociaż, kto ich tam wie.
Może w żłobku rozmawiają z nimi po niemiecku o Einsteinie, w końcu mieszkamy w Bernie, które bardzo lubi się chwalić swoim najsłynniejszym obywatelem.
W każdym razie ja na pewno tego nie zrozumiem, bo w przeciwieństwie do moich dzieci nie znam dialektu berneńskiego. Czytaj dalej „Moje dzieci są dwujęzyczne. A właściwie trójjęzyczne”