Bez Polaków – wiadomo. Samochodów by nie było. No, może by były, ale napędzane wołami lub osłami, gdyby imć pan Łukasiewicz nie odkrył nafty vel ropy. A nawet, gdyby kto inny odkrył, to i tak w deszczową pogodę mogliby sobie automobiliści co najwyżej szybki w okularach przecierać palcem, gdyby nie epokowe odkrycie Józefa Hofmanna, znane dziś pod swojską nazwą wycieraczki do szyb. Jeszcze żeby mu tak świat nie skakał zza tych wyczyszczonych szyb, wynalazł też resory samochodowe i spinacz do papieru. Może mapy gubił po drodze i chciał czymś je przypiąć.
A Szwajcarzy? Jak wyglądałby świat, gdyby nie było Szwajcarów?
- Nie byłoby śniadania
Wcinam co rano patriotyczną owsiankę z owocami i myślę, że taka polska jestem, a tu się okazuje, że ja szwajcarska jestem. Kto by pomyślał, że coś tak oczywistego jak śniadaniowe musli ktoś kiedyś wymyślił wspinając się na szczyty inwencji twórczej. Dosłownie. Szwajcarski lekarz Maximilian Bircher-Benner napchał się raz owsianką podczas alpejskich wędrówek i tak go to olśniło, że postanowił zbudować sanatorium w Zurychu, gdzie serwował pacjentom tak zwane „zdrowe żywienie” w ramach terapii. Serio. Musli było serwowane jako lekarstwo razem z innowacyjną dietą złożoną z warzyw i owoców, a biedny lekarz za swoją eksperymentalną terapię odsądzany był od czci przez dziewiętnastowiecznych chlebo- i mięsożerców. Jak widać, pomysł przetrwał do dziś, dzięki czemu kolejni guru od jedzenia mogą wymyślać innowacyjne diety przekonując nas: Jedzcie płatki owsiane z owocami. Bo są zdrowe. Swoją drogą, podobnie jak lekarstwo zaczynała Coca-cola, ale do zdrowości jej daleko. Co innego dżin z tonikiem. Tonik zawierał chininę, która ratowała europejskich żołnierzy przed malarią w Afryce, a że była gorzka to musieli ją zapijać dżinem. Samo zdrowie.
2. Ludzie musieliby wiecznie uprawiać seks
Jak wiadomo, Szwajcarzy są romantyczni inaczej. Z tego też powodu w 1875 r. pan Cailler wymyślił substytut miłości – mleczną czekoladę. Co oczywiste – jedzenie czekolady i uprawianie miłości mają ten sam wymierny efekt: wzrost poziomu serotoniny, hormonu wywołującego szczęście. Przemysł pornograficzny wtedy jeszcze nie istniał, więc na seksie nie było jak zarabiać. Co innego na czekoladzie. Sprzedawanie gorącym szwajcarskim kochankom przyjemności w kawałkach okazało się niezłym biznesem, więc rodzina Cailler założyła w Broc koło Gruyere najstarszą w Szwajcarii fabrykę czekolady i do dziś serwuje orgazm w gębie. Fabrykę w Broc można trzeba zwiedzić, rozkoszując się przy tym wszystkimi możliwymi odcieniami miłości do czekolady.
3. Nie byłoby ryby z grilla
Co ma bujanie balonem w chmurach do ryby z grilla? Ano ma. Do 1910 r. używano folii aluminiowej wyłącznie jako pokrycia latających balonów. Aż to genialny szwajcarski inżynier Robert Victor Neher postanowił opatentować swój wielce wymyślny pomysł nawijania jej na rolki i sprzedawania producentom żywności. Pierwszy pomysł podłapał producent matterhornowych czekoladek w żółtym opakowaniu, Tobler i zatrudnił świstaki do zawijania w aluminiowe papierki (o słynnych czekoladkach Toblerone tu: KLIK). Od tej pory słodkie matterhorny nie rozpuszczały się w dłoni, tylko w ustach. Kolejny był wielki magik, Julius Maggi, który w sreberka pakował kostki rosołowe i zupki instant. I tak oto dzięki zmyślnym panom możemy dziś zjeść rybę z grilla pieczoną w folii aluminiowej.
4. Nie byłoby rozwoju domowych gospodyń w proszku
Skoro już o wielkim Magu mowa, to pierwsze obiadki w proszku stworzone zostały w 1886 r. przez pana Maggi na bazie grochu, fasoli i soczewicy, jako pożywny substytut brakującego na rynku mięsa. Szybko powstała wersja w formie płynnej, po którą dziś sięgają chętnie leniwe gospodynie domowe, doprawiając nam obiady sfabrykowaną chemią spożywczą. Kostki rosołowe i dania instant w proszku też się nieźle zadomowiły na stołach, szkoda tylko, że niewiele dziś mają wspólnego ze zdrowym jedzeniem, jak to było w XIX w. Ciężko uwierzyć, że oprócz propagowania zdrowotności dla swoich pracowników i klientów pan Julius Maggi był również pionierem w zawodowym socjalu: stworzył i opłacał ubezpieczenia zdrowotne, renty pracownicze dla wdów, bonusy dla seniorów i niepełny dzień pracy w soboty. To może zamiast znaku Solidarności od dziś Maggi na sztandarach związków zawodowych?
5. Marchewki nie startowałyby w konkursie piękności na gładką skórkę.
Bo miałyby nadal taką chropowatą, zeskrobaną tępym nożem. A ziemniaczki gubiłyby kilogramy podczas obierania, gdyby swoje 70urodziny nie obchodziła właśnie obieraczka do warzyw. Wymyślona przez Węgro-Amerykanina, Alfreda Neweczerzal, zasiada już w panteonie gwiazd sztuki w słynnym Museum of Modern Art w Nowym Jorku, a czym starsza, tym… taka sama. Oparła się wszystkim nowoczesnym dizajnom i rewolucjom kulinarnym i od lat pozostaje w tym samym kształcie. A to się wszystkie szafiarki wkurzą. Stara, bez promocji, a nadal modna. Taka szwajcarska obieraczka.