Murzynek Bambo w Afryce mieszka. Czy Szwajcarzy to rasiści?

Bodo. Eugeniusz Bodo. Taki nowy serial teraz telewizja polska wyświetla, o życiu słynnego przedwojennego aktora. Też sobie oglądamy, tak w naszych klimatach, bo imć pan Bodo miał tatusia Szwajcara, Junod (Żuno się czyta). I mądry senior dał swojemu podlotkowi taką radę:
Co jest złego w byciu Szwajcarem? – to podlotek
Złego? Szwajcarski paszport to jest najcenniejszy paszport świata – to tatuś
No ciężko się nie zgodzić, zważywszy jak się siedzi na szwajcarskiej kanapie i ogląda polski serial.
Berno organizuje właśnie tydzień przeciwko rasizmowi. Pięknie, chwali im się za to. Całe miasto w plakatach w niezrozumiałym berneńskim dutczu dla normalnego człeka, a co dopiero dla imigranta. Fajne torebki rozdawali na zakupy, też się na jedną załapałam i teraz dumna paraduję po ulicach z napisem Bern gegen rasismus.

Berno też jest pewnie z siebie bardzo dumne, przez cały tydzień można sobie pooglądać zagramianiczne wystawy i teatrzyki, pochrumciać tureckie jedzonko, jakieś afrykańskie pląsy udoskonalić  i pogadać o tym, kto jest handlarzem ludzi, a kto tylko rasistą. Nawet artykuł w lokalnej gazecie PRZECZYTAŁAM, kiedy się kończy zaciekawienie obcą kulturą, a zaczyna brak tolerancji. PRZECZYTAŁAM po niemiecku, co mi się bardzo chwali, bo go ledwo znam.Taka historyjka o tym, jak to Valona wszyscy się pytają skąd jest, aż odpowie, że jest z Kosowa. Bo jak odpowiada, że się urodził z Szwajcarii, gdzie jego albańscy rodzice się osiedlili ponad dwadzieścia lat temu, to tak nie do końca łapią, że to już lokales, a nie obcy.

I tak mnie naszło w którymś momencie. Dla kogo jest ten tydzień? Bo przecież nie dla tych Turków. Dla Erytrejczyków też nie. Oni się już nie muszą zaznajamiać ze swoją kulturą, dobrze ją znają. Wychodzi na to, że wszystkie imprezki przeciwko rasizmowi są dla Szwajcarów. Że niby jak, Szwajcarzy to rasiści? Ci idealni, perfekcyjnie nudni Szwajcarzy to rasiści? Swój jest dobry, a obcy to be? No to się wkopali, bo raczej ciężko będzie określić, to jest swój, a kto obcy. Oficjalnie w kraju jest około 20% cudzoziemców. Dużo. Ale oficjalne statystyki nie pokazują Szwajcarów znaturalizowanych, co to już machają innym przed nosem czerwonym paszportem z białym krzyżem, a już tym bardziej pół- i ćwierć Szwajcarów, którym się udało załapać na obywatelstwo dzięki mamusi lub tatusiowi. Druga połowa genów to ta obca,  ta nadająca się do rasizmu, dla której trzeba organizować fajne festiwale w stolicy.
A jak taki kosowski Valon się weźmie i wżeni w Szwajcarkę, to jego dzieci już będą „te”, czy jeszcze „tamte”? Gorzej, jakby się dziecko Valona okazało rasistą. Jeszcze by musiał nienawidzić drugą połowę siebie.


A Polacy są, czy nie są rasistami? Też organizują w Syrenkowie i pewnie w innych jeszcze miastach wesołe międzynarodowe karnawały, gdzie i arabski kebab na stoisku, i wietnamska Pho’, i ormiańskie wino i afrykańskie tamburynki. I panie z wielkimi piórami w pupie udające brazylijskie salsetki. O tak, Panie to lubimy. Więcej pań w kabaretkach i z piórkami. Ostatnio jakiś marsz zorganizowali, też tak pod walkę z rasizmem podchodzący, bo przecież uchodźcy falami tsunami zalewają Polskę i trzeba ich przed nami bronić. Nami Polakami. Raz jednego Jemeńczyka ktoś w kawiarni zwyzywał, innym razem Syryjczyka w autobusie napadli. Nieważne, że obydwaj perfekt po polsku zapitalają, bo od lat się już zadomowili. Wszyscy teraz nielegalni uchodźcy. Ci tamci niedobrzy, co to na siłę chcą nam ich wcisnąć pod Kochanowskie lipy i Chopinowskie wierzby i ci nasi sąsiedzi i kumple z akademika. A nie, nie, kumple z akademika są OK. Czarni, bo czarni, Arabowie, bo Arabowie, ale fajni, z nimi można się napić piwa przed meczem. Internista z Sudanu też ujdzie, tak śmiesznie mówi po polsku. Śmieszny jest. Bo my Polacy to nie rasiści. Swoich przecież nie atakujemy. Tylko tamci obcy niech się z daleka trzymają. Do siebie niech wracają. Albo w tamtej Europie niech sobie koczują. W Szwajcarii na przykład. Już tylu ich tutaj mieszka, to trochę więcej nie zrobi im różnicy. Szwajcarię stać na socjal, nas nie. My organizujemy Tydzień Różnorodności Kultur. Szwajcarzy nie są tacy delikatni i nazywają sprawy po imieniu – Tydzień Przeciwko Rasizmowi. Albo mają tak skomplikowany język, albo są mało kreatywni, więc idą po łatwiźnie, zamiast jakiegoś copywritera zatrudnić do wymyślenia ładnej nazwy. I zamiast tak kawa na ławę, to go trochę bardziej zawoalowanie nazwać.
No to, z Wielkanocnym Alleluja.
zajączek