Narodowy sport stołowy – Fondue

fondue seroweTak, tak, wy też kochacie fondue, chociaż może jeszcze o tym nie wiecie. Narodowy sport stołowy Szwajcarów, czyli ćwiczenie mięśni przedramienia podczas nieustannego sięgania do bulgocącego kociołka. Oprócz ruchów prostych góra-dół , dozwolone – a wręcz wskazane – są ruchy okrężne, co by kleistą mazię raz na jakiś czas w kociołku zamieszać. W wersji naturel (inaczej saute) wasz długi dwuząb* będzie nadziany miękką bagietką. W wersji exclusive – oprócz bagietki podawane są małe gotowane ziemniaczki po generalsku**. Fondue to nie jest PO PROSTU jedzenie gorącego sera. Jak wszystko w Szwajcarii – ma swoje niezbywalne zasady:
1) Po pierwsze primo – z widelca do kotła z serem nie można zgubić bagietki (ani żadnej rzeczy, która nią nie jest). Za zgubienie raz nadzianego już kawałka są kary. Jakie – ustala to towarzystwo naokołostolne przed rozpoczęciem kolacji. Zgubienie bagietki oznacza, że nie jesteśmy dość wprawnymi pożeraczami fondue a założenie jej na widelec było przypadkowe i niechlujne, nie poprzedzone wymaltretowaniem biednego kawałkach w palcach tak, żeby na widelcu opierała się skórka. Najbardziej pewny sposób – połowę kromki bagietki (nie całą!***) zegnij w pół i nadziewaj skórką, a nie „miękkim”.
2) Po drugie primo – na dnie kociołka zawsze trochę sera się przypala. Nie szorujemy widelcem po dnie, żeby nie odrywać przypalenizny i nie psuć tym smaku pozostałego jeszcze płynnego gluta.
3) Po trzecie primo – w pogotowiu należy mieć przygotowany pieprz. Jak gości jest więcej, to warto mieć nawet dwie pieprzniczki, bo w użyciu są cały czas. Można oczywiście bezceremonialnie pakować ser z bagietką prosto do ust, ale „po szwajcarsku” najpierw obtoczymy ten lejący się i spływający nam z widelca ser w zmielonym pieprzu na włanym (sic!) talerzu. Nie należy próbować korzystać z pieprzu na talerzu siedzącego akurat obok współfonduownika, bo na 100% ściekający ser spadnie akurat na obrus pomiędzy talerzami. Co oznacza prostą zasadę – zanim sięgniesz do kociołka po kolejną porcję sera – najpierw obficie posyp swój talerz pieprzem.WP_20150323_003
4) Po czwarte – fondue to danie zimowe. Nie należy się zadręczać kalorycznością tej potrawy, bo jakby nie licząć przekraczamy jedną kolacją tygodniowe dawki potrzebnej nam energii żywieniowej. Ale w zimie – jak wiadomo – jest ZIMNO. I dlatego można jeść fondue i się nie przejmować pozostałościami w biodrach i udach. Panuje też prosta logiczna zasada – ponieważ sery śmierdzą i zostawiają w domu specyficzny zapach przez kilka kolejnych godzin, fondue należy jest na zewnątrz (na balkonie, również restauracyjnym). A ponieważ w zimie na balkonie jest zimno, trzeba zjeść sycące fondue, żeby nie zmarznąć. Proste, prawda?
5) Dla zabicia wyrzutów sumienia zjadanymi kaloriami (ok, też dla podkreślenia smaku) w ramach przystawek podaje się piklowane ogóreczki lub marynowane cebulki. Ja usilnie próbuje wcisnąć swoją polskość i nachalnie serwuję też typowe polskie surówko-sałatki, przez co narażam się zazwyczaj na wyrzuty mojej szwajcarskiej połówki: nie rób tyle sałatki bo nikt nie będzie chciał potem jeść FONDUE. Odwieczna walka nabiału z warzywem. W Polsce sałatko- surówki cieszą się uznaniem na równi z serem, w Szwajcarii biedne warzywa stoją samotnie wciśnięte w róg stołu, skazane na bycie wyjadanym przeze mnie następnego dnia.
Dobre rady:
a) Najlepsza mieszanka serów do fondue to moitie-moitie: pół Vacherin, pół Gruyere. Żeby zaspokoić wyrafinowane gusta serowych smakoszy, moja wszystkowiedząca-o-serach połówka jedzie w tym celu na zakupy do jednego, wyspecjalizowanego sklepu we Fryburgu. Podejrzewam, że w Szwajcarii jest więcej sklepów z serami do fondue, ale ja słyszałam zawsze o tym jednym. (Dla przypomnienia o serach szwajcarskich).
b) dla lepszego smaku do kociołka wlewamy najpierw białe wino do odparowania, a potem mieszamy pozostałą ilość z serem
c) na sam koniec najważniejsze: po skończonej kolacji koniecznie trzeba wlać wodę do brudnego kociołka z resztkami przypalonego sera. Inaczej będzie to nasze pierwsze kilkugodzine szorowanie kociołka i ostatnie fondue w życiu.
Smacznego!
*wiedelec znaczy się
** w mundurkach, oczywiście galowych. W Szwajacarii każdy obywatel płci męskiej ma obowiązek odbycia służby wojskowej, z tego też powodu – jak sądzę – ziemniaki w mundurkach do fondue są dość popularne
*** jak zanurzysz całą kromkę w serze, to potem w całości musisz ją umieścić w otworze gębowym i będziesz udawać, że manewr z wylewającym się z buzi gorącym serem był zamierzony
Dla mocno poruszonych niniejszym tekstem załączam stronę serów Vacherin z Fryburga, skąd można sobie ściągnąć uroczą tapetę na ekran komputera z rodzajowym obrazkiem tematycznym, np taką krową.krowaTrzeba kliknąć tutaj
Ewentualnie wysłać takąż pocztówkę e-mailem znajomemu. To tutaj

5 odpowiedzi na “Narodowy sport stołowy – Fondue”

Leave a Reply

%d bloggers like this: